Powiedział
Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych
pączków nasmażyła.
Czas biegnie
nieubłaganie. Dopiero świętowaliśmy Dzień Babci i Dziadka, a tu
już wielkimi krokami zbliża się koniec Karnawału.
My też w
przedszkolu chcieliśmy zgodnie z tradycją świętować ten czas i
oto 11 lutego, czyli w Tłusty Czwartek
zebraliśmy się w przedszkolu, aby świętować ten miły dzień.
Najpierw jednak
kilka słów o historii i tradycji Tłustego czwartku, którą
poznali nasi wychowankowie.
Tłusty
czwartek –
w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed wielkim
postem (czyli
52 dni przed Wielkanocą).W Polsce oraz
w katolickiej części Niemiec,
wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie
się.
Staropolskie
przysłowie mówi:
Historia
zwyczaju
Geneza
tłustego czwartku sięga pogaństwa.
Był to dzień, w którym świętowano odejście zimy i nadejście
wiosny. Ucztowanie opierało się na jedzeniu tłustych potraw,
szczególnie mięs oraz piciu wina, a zagryzkę stanowiły pączki
przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane
słoniną. Rzymianie obchodzili
w ten sposób raz w roku tzw. tłusty
dzień.
W
specyficzny sposób obchodzono tłusty czwartek w Małopolsce.
Nazywany
on był wówczas combrowym czwartkiem.
Według legendy nazwa
pochodzi od nazwiska żyjącego w XVII wieku krakowskiego burmistrza
o nazwisku Comber, będącego prawdopodobnie postacią fikcyjną,
człowieka złego i surowego dla kobiet mających swoje kramy i
handlujących na krakowskim
rynku.
Mówiono: Pan
Bóg wysoko a król daleko, któż nas zasłoni przed Combrem.
Umrzeć miał on w tłusty czwartek. W każdą rocznicę śmierci
przekupki na targu urządzały więc huczną zabawę i tańce.
Podczas zabawy zaczepiały przechodzących tamtędy mężczyzn,
których zmuszały do tańca lub do oddawania wierzchniej odzieży w
zamian za krzywdy, jakie wyrządził Comber.
Około
XVI wieku w Polsce
pojawił się zwyczaj jedzenia pączków w wersji słodkiej.
Wyglądały one nadal nieco inaczej niż obecnie – w środku miały
bowiem ukryty mały orzeszek lub migdał. Ten, kto trafił na taki
szczęśliwy pączek, miał cieszyć się dostatkiem i
powodzeniem.(Wikipedia,
Wolna
Encyklopedia)
Jak
już wspomniałam w Tłusty Czwartek wszystkie przedszkolaki przyszły
przebrane za różne postacie z bajek. Od rana więc do obu grup, (bo
ze względu na pandemię Covid – 19 nie mogliśmy razem) wkraczały
księżniczki, czarnoksiężnicy, smoki, biedronki, strażacy i
policjanci i wiele innych postaci. Nie ważne jakie przebranie,
ważne, że wszyscy byli w wesołych humorach.
Do
śniadania było oglądanie, podziwianie, porównywanie strojów, ale
po śniadaniu około 9,20 zaczęło się:
Młodsze
dzieci rozpoczęły zabawę przy piosence „Maszynista to jest
zuch”. Wszystkie „Misie” ruszyły do zabawy. Ileż było
radości, śmiechu, pokrzykiwania. Były konkursy, które nie tylko
umiliły zabawę, ale też pomogły popisać się przed kolegami
wiedzą. A potem już tylko zabawa i zabawa.
Starszaki
aby rozpocząć zabawę najpierw sprawdziły, czy każdy zabrał ze
sobą ręce, nogi, bioderka niezbędne w wesołych tańcach.
Rozpoczęły od „Walczyka la ba da”, potem „Woogie bugi”
kilka tańców przy piosenkach dla dzieci. Jednak żeby zabawa była
jeszcze weselsza na przerwę w muzyce losowali zaczarowane kuleczki,
które zawierały zagadkę o postaci bajkowej. Ważne było nie tylko odgadnięcie samej postaci, ale też musiały
naśladować je za pomocą gestów, ruchów mimiki.
O
10,15 obie grupy miały możliwość odpocząć, bo panie
kucharki z p. intendentką zadbały o tą tłustą stronę czwartku.
Każde dziecko otrzymało wspaniałego pączka i soczek. Wszystkim
smakowało jak nigdy.
Po
tej przerwie, która wszystkich wzmocniła znowu wszyscy ruszyli w
tany przy wspaniałych, wesołych piosenkach dla dzieci.
Na
zakończenie balu maluszki otrzymały za wspaniałą zabawę
balonikowe zabawki,
A starszaki balonikowe serduszka, którymi obdarowała wszystkich kolegów w ramach zbliżających się Walentynek Weronika.
Myślę,
że mimo pandemii i obostrzeń z tym związanych nasza zabawa
należała do udanych o czym świadczyły zadowolone i uśmiechnięte
buzie przedszkolaków.