sobota, 1 listopada 2014

NASZ PRACOWITY PAŹDZIERNIK




 6 październik 2014r




Dziś nas uczył pan policjant, a nas uczyła pani policjantka, jak się chodzi po ulicach.
A, że pani policjantka to była absolwentka naszego przedszkola i szkoły oraz mama jednego z uczniów, to doskonale wiedziała na jakie elementy w ruchu drogowym należy zwrócić uwagę szczególnie w naszej wsi bez względu  na pokonywaną odległość oraz na konieczność bezwzględnego  przestrzegania przepisów ruchu drogowego zarówno przez pieszych jak i kierowców. 


 
Ponieważ spotkanie odbyło się po całotygodniowej pracy z dziećmi na temat bezpiecznego poruszania się po drodze, to spotkanie nie było monologiem pani policjant, ale rozmową podczas której dzieci odświeżyły i utrwaliły już zdobyte wiadomości. 









Podczas zabawy przypomniały przy jakim świetle możemy przechodzić na drugą stronę, po której stronie powinniśmy poruszać się po drodze, szczególnie tam gdzie nie ma chodnika, i w którym miejscu możemy przechodzić na drugą stronę np. w naszej wsi.


                                                                  


Zwróciła uwagę dzieci na konieczność noszenia elementów odblaskowych poza terenem zabudowanym, a szczególnie tam gdzie niema chodnika i to nie tylko wieczorem, ale również w dzień. Każde dziecko otrzymało odblaskowe kółeczko, które będzie mogło przypiąć do swojego ubranka.

                                                                                                                                                          Przypomniała dzieciom o konieczności jazdy w fotelikach bez względu na długość pokonywanego odcinka drogi oraz bezwzględną konieczność przebywania dzieci pod opieką dorosłych. W krótkich scenkach dramowych przećwiczyła z dziećmi jak należy zachować się gdy zaczepia nas nieznajoma osoba, a także gdzie zadzwonić i jak się zachować gdy w domu stanie się coś złego, jakie informacje musimy podać dyżurnemu – dzieci przypomniały sobie numery straży, pogotowia i policji oraz numer alarmowy 112.               

      Otrzymały również serduszka z życzeniami szczęśliwej dogi dla rodziców. W podziękowaniu za tak pouczające spotkanie dzieci recytowały wiersz, zaśpiewały piosenki o ruchu drogowym i złożyły pani policjant życzenia. 
 
 Na zakończenie spotkania oczywiście koniecznie pamiątkowe zdjęcie


 
Myślę, że takie spotkanie na długo pozostanie dzieciom pamięci i będzie im przypominać o najważniejszych zasadach zachowania się na drodze.



9 październik2014r

Dzień przedszkolaka i Pieczonego ziemniaka
9 października 2014r. zaraz po śniadaniu w dobrych nastrojach wyruszyliśmy do naszego parku, gdzie na zabawy przy grillu zgodziła się Pani dyrektor. W drodze oczywiście wszystkie przedszkolaki pamiętały jak poruszać się po chodniku, aby nie zakłócać porządku innym przechodniom
Po pierwsze zaobserwować jak to jesień już w naszym parku zagościła i po prostu nacieszyć się jej urokiem
Czy nasi ćwierkający przyjaciele są w dobrej kondycji i co tam u nich słychać po wakacjach.
A także pobawić się, upiec  jabłuszka, ziemniaczki i kiełbaskę.
Dotarliśmy na miejsce troszkę zmęczeni, ale bardzo ciekawi czekających nas niespodzianek.
Jakież było zdziwienie naszych przedszkolaków, gdy okazało się, że grill to nie jakieś małe urządzenie, ale wielkie palenisko pod którym rozpalone jest wielkie prawdziwe ognisko, a przy tym ognisku już urzęduje nasza Pani Ela z kuchni, a pomaga jej intendentka Pani Halinka. Oczywiście jak na kuchnię przystało panie przywitały nas poczęstunkiem. Jednak zanim do tego doszło chętne dzieci rozpoznawały na podstawie smaku różne owoce i warzywa. Strachu co też pani włoży do buzi było dużo, radości, że udało się odgadnąć, jeszcze więcej, a śmiechu, że nie udało się rozpoznać zjadanego owocu, pełne „boki”. Dopiero wtedy panie poczęstowały nas pieczonym jabłuszkiem, które wszystkim o dziwo, bardzo smakowało.

 












 

  
  Pani Ewa zaproponowała dzieciom do odgadnięcia zagadkę troszkę trudną, jednak naszym milusińskim udało się rozwiązać ją za pierwszym razem – był to oczywiście ziemniaczek. Ale historię naszego ziemniaczka poznały dopiero nap odstawie opowiadania „Skąd się wziąłem”. U wiele dzieci właśnie w gospodarstwach trwały wykopki, a więc temat był na czasie. Opowiadały jak to u nich jest organizowane, kto w takich wykopkach bierze udział, przy pomocy jakich maszyn kopane są ziemniaki. Po takiej owocnej rozmowie dzieci wzięły udział w zabawie „Odkopujemy ziemniaczki” – każda grupa zaopatrzona została w koszyczki do których miała zebrać jak najwięcej ziemniaczków zakopanych wśród liści i trawy. Zabawa była przednia, zdziwienie skąd wśród liści ziemniaki, jeszcze większe, ale do tego psikusa przyznała się Pani Ewa. Jak na starszaków przystało zebrali najwięcej ziemniaków, ale maluszkom też szczęście dopisało i zebrały tylko o kilka ziemniaczków mniej.
Wtedy znowu panie przy ogromnym palenisku zawołały nas na poczęstunek – tym razem próbowaliśmy pieczonych ziemniaczków – nawet niejadki prosiły o dokładkę, może więc przedszkolu będziemy serwować takie obiadki?         
















Po takim posiłku znowu dzieci mogły wykazać się swoimi umiejętnościami, tym razem w konkursie „Rzut ziemniaczkiem  do koszyka” w tej konkurencji znowu starszaki wykazały się większym sprytem.
Ale za to maluszki ładniej zaśpiewały piosenki o warzywach i owocach, chociaż starszakom też łanie wyszło.
 Panie przy ognisku z podziwem przysłuchiwały się tym popisom przedszkolaków. Musiało im się bardzo podobać skoro zaprosiły dzieci na pieczone kiełbaski. No i znowu musimy powiedzieć, że bardzo wszystkim smakowały – niektórzy nawet prosili o dokładkę.








































Tak posileni wszyscy mieli czas na zabawy swobodne, było więc bieganie, spacerowanie, szukanie jesiennych skarbów, szukanie wśród gałęzi drzew ptaków ( ale one chyba gdzieś się ukryły), podziwianie kolorystyki pierwszych jesiennych liści. Wszystko to jednak nie zakłóciło spokoju odpoczywających tu pensjonariuszy.
Pełni wrażeń wszyscy wrócili do przedszkola – tym razem na prawdziwy obiad!


I już mamy 16 październik,
Pogoda nadal nam dopisuje dlatego musimy się spieszyć z jej wykorzystaniem. Tym razem to  Spotkanie z panem Leśniczym.
Tego dnia zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w drogę oczywiście pamiętając o zasadach bezpiecznego poruszania się po drodze, a pomógł nam w tym nasz przedszkolny wąż Teodor. 
Dzieci, a szczególnie „Misie” musiały zebrać
wszystkie swoje siły żeby na czas dotrzeć 
na miejsce wyznaczone w lesie. 



 Kiedy dotarliśmy na miejsce tam już czekał pan leśniczy Wiktor Siłuszek z Nadleśnictwa Myślenice, który na dobry początek przygotował dla dzieci zagadki oraz króciutką pogadankę popartą tablicami obrazkowymi – na wypadek, gdyby nam się nie udało tych zwierząt wypatrzeć w lesie.
Pierwsza zagadka „ Czy jeleń, to mąż sarny?” wydawałoby się, że tak, tymczasem okazuje się, że ten ważący ponad 150 kg osobnik to mąż niewiele mniej ważącej łani. Kto więc jest mężem naszej ważącej niewiele ponad 12 kg sarenki? Otóż to ważący około 20 kg kozioł, bo sarenka to inaczej koza – oczywiście, że nie ta nasza domowa.
Druga zagadka: „ Czy jeż lubi Jabłka?” i znowu chociaż wiadomość, że tak, krąży wśród ludzi, to jeże jabłek nie jedzą zdecydowanie nad owoce preferują mięsko: myszki, a nawet węże i inne małe zwierzątka
A co tam u wiewióreczki? 
Po co jej ten puszysty ogon?
Okazuje się, że to nie tylko 
puszysta kołderka w zimowe dni, 
ale też ster przy wykonywaniu skoków 
z gałązki na gałąź i spadochron chroniący
 wiewiórkę przed upadkiem na ziemię. 

Następnie wszyscy wyruszyliśmy już do głębokiego lasu, po drodze pan leśniczy zwracał uwagę na coraz to inne niespodzianki     


  Pierwszą niespodzianką i to wcale nie najmilszą,
był ogromny błyszczący woreczek po chipsach – 
pan leśniczy opowiedział dzieciom 
 jak bardzo szkodliwy jest on dla zwierząt.



 





Następną ciekawostką były wiadomości o naszej jodełce nasz przewodnik zwrócił uwagę na jej bardzo delikatne igiełki, każde dziecko mogło ich dotknąć, a następnie zabraliśmy ją do przedszkola. 










Wtedy też okazało się, że drzewa dzielimy na liściaste i iglaste, ale o tym nasze przedszkolaki już dobrze wiedziały. Dowiedzieliśmy się również, że świerki zostały do nas w dawnych czasach sprowadzone, ale nigdy się w Polsce nie przyjęły. 






  




  

 Pięknie wyglądały też ogromne szyszki jodły, które podobnie jak gałązki trafiły do przedszkolnego kącika przyrody









   














Jeszcze zasłuchani w opowieści Pana leśniczego, a tu już uwagę przedszkolaków przykuł ogromny grzyb – szkoda, że nie jadalny, ale i tak pięknie wyglądał wśród traw, a dzieci dowiedziały się, że takich w lesie też niszczyć nie można. 









Oprócz tych pięknych okazów pan leśniczy zwrócił uwagę dzieci na rosnące tuż przy drodze chore drzewo, które w najbliższym czasie trzeba będzie usunąć, aby nie zarażało pozostałych.  90     W tym miejscu opowiedział też dzieciom, jak to się dzieje, na Święta Bożego Narodzenia możemy jodełkę kupić w nadleśnictwie, ale nie możemy jej ściąć sami w lesie. Opowiedział co to jest młodnik, a co szkółka leśna.








Okazało się również, że gdybyśmy byli  lesie bardzo głodni, to możemy się posilić jeżynami, poziomkami, kwaśną koniczynką i różnymi innymi roślinami.   





















Zobaczyliśmy również budkę lęgową dla ptaków, są one ważne aby ptaki mogły się spokojnie rozmnażać i aby nie groziło im wyginięcie.
W drodze powrotnej trafiliśmy na piękną smukłą brzozę i wówczas dzieci dowiedziały się, że wokół tego pięknego drzewa zawsze jest najmniej bakterii i zanieczyszczeń  

 



Kiedy mijaliśmy już ostatnie leśne drzewa na pożegnanie wybiegła nam wiewiórka – pan leśniczy powiedział, że to nagroda za bardzo spokojne zachowanie się w lesie. Niestety była tak szybka, że nie zdążyliśmy jej zrobić zdjęcia.
Na pożegnanie nasze przedszkolaki otrzymały ordery: waleczny ryś i szybki jeleń oraz książeczki do kolorowania i zdjęcia różnych zwierząt.
To był bardzo piękny spacer po znanym, a jednocześnie kryjącym wiele wiadomości i niespodzianek lesie




22. 10.2014r. Dzień marchewki w przedszkolu, a zatem kto ma kolor czerwony, na zabawę jest pięknie proszony
Nasze przedszkolaki na spotkaniu z panem listonoszem otrzymały list od pani jesieni, w którym prosiła o urządzenie urodzin marchewki. Jednak aby wziąć udział w tych urodzinach należało się ubrać na pomarańczowo lub mieć ze sobą jakiś pomarańczowy akcent.
Następnego dnia jak na przedszkolaków przystało każdy miał jakiś pomarańczowy element ubioru. Tak wystrojeni zebraliśmy się w Sali starszaków.
 Na dobry początek każde dziecko otrzymało wizytówkę marchewki, która miała naszym przedszkolakom gwarantować dobry humor (chociaż dobrego humoru nam nie brakowało).
 Pani Ewa odczytała tym razem list w którym był szczegółowy plan urodzin.












Pierwszym punktem urodzin była zabawa ilustracyjna przy piosence „Urodziny marchewki”.  Chętne dzieci otrzymały na głowę emblematy warzyw, które wystąpiły w piosence i otoczone kołem utworzonym przez pozostałe dzieci ilustrowały ruchem treść piosenki w końcowej zwrotce już wszyscy się świetnie bawili przy dźwiękach muzyki.











































































Dalszym punkcie brały udział w „ Marchewkowym Quizie” -  rozpoznawały marchewkę wśród innych warzyw, wyszukiwały warzywa i owoce, które podobnie jak marchewka mają kolor pomarańczowy, następnie degustowały marchewkę – określały jej smak, twardość, kruchość. Tym, którzy za nic nie dali się skusić na degustację starały się wytłumaczyć, że jest zdrowa, że ma dużo witamin, że poprawia smak potraw – pod warunkiem, że pamiętamy o jej umyciu przed spożyciem.


 

Niewiele gorzej poszedł dzieciom konkurs „Marchewkowe pole” , ale tu już poszło o honor każdej grupy, przedstawiciele obu grup uzbrojeni w kuchenne rękawice mieli zebrać jak najwięcej marchewek. 





 













Doping pozostałych kolegów był wielki. Po zebraniu i przeliczeniu okazało się, że oboje zebrali po tyle samo, jednak młodsze otrzymały większe brawa za swój spryt.









Bardzo szybko poradziły sobie z układaniem „Portretu  marchewki” z kilku części – tu „Misiaczkom” udało się minimalnie wygrać. 









 




































I teraz pani Ewa przystąpiła do przygotowania soku  z marchewki. Wszystkie dzieci pilnowały, aby czasem nie przegapić momentu jak już poleje się sok z najprawdziwszej marchewki.





















No i nareszcie nadszedł ten moment                       














 Zadowolenie degustatorów było wielkie, sok wypiły z uśmiechem na twarzy. Szkoda tylko, że zabrakło soku na dolewkę. Wtedy z pomocą przyszedł „Kubuś” , tym razem dzieci mogły porównać smaki obu soków.








 Na zakończenie jeszcze pokolorowały wybrany rysunek „Portret marchewki”, a że wszystkie prace były piękne, to wszyscy otrzymali I miejsce. 









 

























Z  radością na pożegnanie zaśpiewali piosenkę „Smaczne warzywa”. 
 













  Zaśpiewały marchwce 100 lat


Na zakończenie każdy na swojej wizytówce dorysował minkę obrazującą, czy ta zabawa podobała się czy nie. Oczywiście innej minki jak tyko uśmieszek nie mogło być, bo wszystkie buzie takie właśnie były.








 

Żegnaliśmy marchewkę z nadzieją, że znów nas kiedyś na swoje urodziny zaprosi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz